Znani i nieznani: Mateusz Bijak
Jak sam mówi, jego pierwszą miłością jest muzyka, ale po latach okazało się, że to żeglarstwo stało się pasją, która w jego życiu gra pierwsze skrzypce. Mateusz Bijak, prezes Podlaskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego, dzieli swój czas między pracę w orkiestrze Opery i Filharmonii Podlaskiej, a działalność związkową i szkoleniową, oraz rejsy po większych i mniejszych akwenach.
– Przyznam, że pogodzenie tych dwóch pasji nie jest łatwe, ale nie jest też niemożliwe – deklaruje Mateusz Bijak. – Praca etatowa ma swoje ograniczenia czasowe, ale przy wsparciu i życzliwości kolegów z grupy część planów żeglarskich jest możliwa do realizacji. A jeśli chodzi o żeglowanie i pracę związkową na miejscu, to muszę już sam układać prywatny grafik codziennych zajęć, tak żeby wszystko dało się pogodzić.
Nasz rozmówca przyznaje, że zajęć związanych z żeglarstwem mu nie brakuje. Od lat szkoli adeptów żeglarstwa zdających egzaminy na kolejne stopnie. Ma też na swoim koncie doświadczenie trenerskie – przez kilka lat prowadził sekcję Optimistów.
– To był trochę przypadek. Pewnego razu do ówczesnego Zarządu POZŻ zwróciła się pani komandor UKŻ Siódemka Białystok z pytaniem, czy nie znamy kogoś, kto zechciałby potrenować z dziećmi. Brakowało im właśnie trenera klasy Optimist. Nie bardzo mogliśmy pomóc, ale od słowa, do słowa – podjąłem się tego zadania, zastrzegając się, że będzie to dla mnie nowe doświadczenie. I było to doświadczenie bardzo cenne, które wiele mnie nauczyło. Do tej pory patrzyłem na kwestie edukacyjne tylko od strony szkolenia na patenty żeglarskie. W tym przypadku musiałem przestawić się na inne, sportowe realia. Na szczęście miałem duże wsparcie od kolegów – innych trenerów, którzy chętnie dzielili się ze mną swoją wiedzą. Żeglarze są bardzo otwarci, to wspaniała cecha tego sportu.
Mateusz Bijak, zanim został prezesem okręgowego związku, aktywnie wspierał działalność tej organizacji. Przełożyło się to na rozpoznawalność w środowisku i wyrobienie solidnej marki. Dlatego, podczas ostatniego Sejmiku jego kandydatura została wysunięta podczas wyborów nowego Zarządu.
– No a potem to już poszło – wspomina prezes. – Koledzy uznali, że warto „odmłodzić szeregi”, no i zostałem wybrany na stanowisko prezesa POZŻ. Od razu przyszło zmierzyć się z kilkoma dużymi wyzwaniami administracyjno-finansowymi, toteż początki obecnej kadencji były dość ciężkie. Musieliśmy się wykaraskać z różnych zobowiązań dysponując dochodami głównie z działalności egzaminacyjnej.
Żeby sprostać wyzwaniom, a jednocześnie rozwijać Okręg, nowy prezes wpadł na pomysł organizowania morskich rejsów dla podlaskich żeglarzy. Dotychczas odbyły się dwie edycje rejsu „Podlasie na Zawiasie”, czyli wyprawy na „Zawiszy Czarnym”.
– To oczywiście nie jedyna inicjatywa, której celem jest integracja naszego środowiska żeglarskiego – mówi prezes Bijak. – Żeglarstwo morskie jest na Podlasiu domeną kolegów z Yacht Klubu Polski Białystok. Oni żeglują sporo i docierają między innymi na Karaiby. Niestety, przez szereg lat relacje Zarządu z klubami były rozluźnione. Ze względu na stan związkowej kasy nie mogliśmy im zbyt wiele zaoferować. Lepiej było w przypadku klubów sportowych. Mogliśmy wnioskować o fundusze dla nich ze środków Urzędu Marszałkowskiego czy z Podlaskiej Federacji Sportu. Teraz staramy się zadbać o relacje ze wszystkimi klubami zrzeszonymi w Okręgu. Jestem zadowolony z tego, że nawiązaliśmy kontakt z komandorami klubów i organizujemy doroczne spotkania, na których omawiamy wiele istotnych kwestii. Mamy pomysły na kolejne działania i rozwój tych kontaktów już po zakończeniu epidemii.
Mateusz Bijak jest optymistą, a przy tym realnie ocenia swoje możliwości. Wie, że nie rozwiąże wszystkich problemów samodzielnie. Mówi o potrzebie współdziałania i budowania zespołu ludzi zaangażowanych w żeglarskie sprawy.
– Ale takich ludzi na szczęście nie brakuje – zapewnia. – Mam nadzieję, że powoli, małymi krokami, uda się nam zaprezentować na ogólnopolskiej arenie prężny ośrodek podlaski.
Pytany o muzyczne i żeglarskie wyzwania, prezes POZŻ deklaruje, że swoje ambicje artystyczne udaje mu się z powodzeniem realizować.
– Jeszcze na studiach zacząłem pracować w profesjonalnej orkiestrze i trwa to do dziś – wspomina Mateusz Bijak, zawodowo drugi skrzypek w orkiestrze opery w Białymstoku. – Od zawsze interesowała mnie gra zespołowa. Jeszcze w szkole średniej zdecydowałem, że chce rozwijać się w tym kierunku, a swoje magisterium poświęciłem przygotowaniu skrzypka do pracy w orkiestrze. Natomiast, jeśli chodzi o wyzwanie żeglarskie, to marzeniem wielu jest opłynięcie przylądka Horn. Moim zaś, jest Przejście Północno-Zachodnie. Od lat mam taką myśl i pragnienie w głowie, że może kiedyś się uda. Do tego dołożyłbym jeszcze rejs przez Atlantyk.
A o czym marzy Mateusz Bijak, jako prezes POZŻ?
– Chciałbym osiągnąć taką stabilność budżetową, dzięki której będzie można pomagać każdemu klubowi na Podlasiu, czy to w zakupie kadłuba łódki do szkolenia dzieci, czy przy finansowaniu nagród w regatach klubowych. Mam nadzieję, że z czasem uda się zrealizować te plany.
Mateusz Bijak urodzony w 1981 r., Jachtowy i Motorowodny Sternik Morski, instruktor żeglarstwa PZŻ i instruktor motorowodny PZMiNW, z zamiłowania szkoleniowiec w obu dyscyplinach sportów wodnych, oficer na żaglowcu Zawisza Czarny, Prezes POZŻ i członek Komisji Kultury, Historii i Odznaczeń PZŻ.
Absolwent wydziału instrumentalno-pedagogicznego Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina, skrzypek w orkiestrze Opery i Filharmonii Podlaskiej im. Stanisława Moniuszki w Białymstoku.