Znani i nieznani: Wojciech Maleika
Filarami jego żeglarstwa są Szczecin i młodzież. Wielu młodych ludzi dzięki kapitanowi Wojciechowi Maleice nie tylko przeżyło przygodę, ale i zostało przy żeglarstwie na dłużej.
Wojciech Maleika od urodzenia przez 17 lat mieszkał w Trzebieży i to tam zaczęła się jego przygoda z żeglarstwem.
– Moje żeglowanie przez lata było związane z tą miejscowością – mówi Wojciech Maleika. – Początki to pływanie małą łódką mieczową w basenie portowym w Trzebieży. Był to okres szkoły podstawowej. A do żeglarstwa trafiłem za sprawą mojego taty, który też trochę żeglował i pracował w ośrodku wychowawczym w Trzebieży. Na wyposażeniu tego ośrodka były Optimisty i Cadety, z których można było korzystać. To było jednak żeglowanie okazyjne i raczej rekreacyjne.
W żeglarstwo morskie Wojciech Maleika wciągnął się w czasie liceum, do którego chodził w Szczecinie.
– To się nazywało wówczas Radiowa Szkoła Pod Żaglami i był to rejs „Pogorią”, który organizowało Radio Szczecin – wspomina. – Pamiętam, że w 1991 roku popłynęliśmy na trasie Szczecin – Kilonia. Wtedy zapaliła mi się zielona lampka, że żeglarstwo to jest to. Bardzo mi się wszystko spodobało.
Tak się złożyło, że po tym sezonie „Pogoria” zimowała w Trzebieży. Wojciech Maleika wspomina, że wtedy trzymał się blisko tego żaglowca i dzięki temu rok później wypłynął w kolejny rejs jako załogant.
– Pływaliśmy głównie po niemieckich wodach, woziliśmy krótkie wycieczki – opowiada. – Trwało to ponad miesiąc i cały czas mi się podobało, pomimo że większość czasu spędzałem na zmywaku. Było wówczas na pokładzie mnóstwo młodych ludzi, panowała świetna atmosfera i jakby nie patrzeć były to moje pierwsze wyjazdy za granicę.
Wojciech Maleika – jak sam mówi – na szczęście nie związał się wyłącznie z żaglowcami.
– Chwilę potem zacząłem pływać na mniejszych jachtach, w tym także tych z Trzebieży – dodaje. – Pamiętam, że pływałem np. na jachcie „Śmiały”, „Zbigniew Boliński” i trzebieskich jotkach. W 1996 roku trafiłem wtedy jeszcze na „Henryka Rutkowskiego”, który w 1997 roku stał się „Kapitanem Głowackim”. Popłynąłem wtedy na miesięczny rejs Trzebież – Londyn – Trzebież. To była moja pierwsza dłuższa i dalsza wyprawa, wspominam ją z uśmiechem i nostalgią do dziś.
Kapitan Maleika swoją karierę mocno wiązał z „Pogorią”, bo na początku XXI wieku wrócił na nią jako oficer i pływał rokrocznie przez kolejne 10 lat. Potem także jako kapitan zaliczył na tym żaglowcu pięć rejsów. Ale najwięcej czasu, rejsów i mil morskich spędzał „Kapitanie Głowackim”, żeglując w każde wakacje z załogami młodzieżowymi po Bałtyku i morzu Północnym. Od 2010 roku coraz częściej był na tym najmniejszym polskim żaglowcu kapitanem, aby w 2014 dowodząc nim wygrać regaty The Tall Ships Races w kategorii A.
Największą żeglarską przygodą był rozpoczęty w roku 2015 na jachcie „Wassyl” rejs dookoła świata, trwający ponad 2,5 roku, w który popłynął z grupą znajomych.
– To było moje marzenie, a potem plan, który udało się zrealizować – opowiada. – Cieszę się, bo dopłynęliśmy m.in. na Horn, na Wyspę Robinsona Cruzoe, prawie rok pływaliśmy po Polinezji Francuskiej, i dalszych mniej znanych wyspach Pacyfiku.
Maleika zobaczył wówczas kawał świata, ale jego nazwisko dziś nadal kojarzone jest przede wszystkim ze Szczecinem. Od 2006 roku jest blisko związany z jachtem „Darem Szczecina”, który jest reprezentacyjną jednostką miasta Szczecin. Pływa na nim w każde wakacje z młodzieżą, uczestnicząc w prestiżowych regatach The Tall Ship Races. Zaczynał jako zastępca kapitana, a od 2019 jest już jego etatowym kapitanem i opiekunem.
– Mamy w tych regatach jakieś osiągnięcia, bo kilka razy udało nam się wygrać w swojej kasie, ale to jest moim zdaniem bardziej zabawa niż sport – tłumaczy. – Chodzi o to, by żeglarsko aktywizować młodzież i to się chyba udaje, bo często wracają na kolejne rejsy.
Zdaniem kapitana Maleiki kluczem do sukcesu jest organizacja dobrej atmosfery.
– Przebywanie po raz pierwszy młodych ludzi w rejsie jest dla nich diametralnie innym życiem niż to na lądzie – wyjaśnia. – Bo na lądzie mają – niestety – coraz mniej okazji ze sobą rozmawiać, współdziałać, a podczas rejsu, oprócz całej żeglarskiej otoczki, poznają innych i siebie. Razem się bawią, żeglują, pracują i śmieją. Są ze sobą przez cały czas na małej powierzchni, chyba skazani na sukces. Dlatego wracają do żeglowania.
To kapitana Wojciecha Maleikę cieszy najbardziej, obserwowanie zmian zachodzących wśród młodych ludzi w trakcie rejsów i ich radość i zadowolenie na koniec. Uczestniczył on jako oficer i kapitan w wielu programach związanych z morską edukacją młodzieży, choćby takimi jak: „Szczecińska Szkoła pod Żaglami”, „Szczeciński Program Edukacji Morskiej i Żeglarskiej”, „Edukacja pod Żaglami na Pogorii”, czy „Niebieska Szkoła na Fryderyku Chopinie”.
– Jeśli dobrze policzyć, 80 procent moich rejsów, to były rejsy z młodzieżą na pokładzie – podsumowuje żeglarz.
Kapitan Wojciech Maleika miesiąc temu skończył 50 lat. Urodził się i mieszka w Szczecinie. Na co dzień jest nauczycielem akademickim na Wydziale Informatyki Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie. Kilka dni temu otrzymał nagrodę od organizatora regat „Tall Ship Races” stowarzyszenia Sail Training International – Sail Trainer of the Year. Żeglarstwo pochłania go od ponad 30 lat prawie bez reszty, ale znajduje jeszcze chwile by amatorsko zajmować się fotografowaniem.