< Powrót
13
października 2016
Tekst:
dol
Zdjęcie:
archiwum

Drugie życie „Alfreda”, czyli uratuj oldtimera

70-letni kuter „Alfred” od dłuższego czasu tkwił w szczecińskim porcie. Jego właściciel bezskutecznie próbował sprzedać jednostkę do chwili, kiedy niszczejącym oldtimerem zainteresował się Robert Smagoń, kapitan gdańskiego jachtu „Baltic Star”.

– Znajomi żeglarze ze Szczecina powiedzieli, że jest fajna maszynownia do kupienia i pojechaliśmy ją obejrzeć – wspomina żeglarz. – Jej stan rzeczywiście był całkiem dobry, a właściciel, który nie mógł od jakiegoś czasu sprzedać łódki w całości, postanowił osobno sprzedać silnik z wałem i śrubą, i osobno kadłub z nadbudówką. Myślał, że zgłosi się ktoś, kto zechce kadłub przerobić na „klimaciarską” altankę. Ale nadbudówka bardziej przypomina kiosk ruchu i jest po prostu koszmarna… Poprzedni armator chciał zrobić biznes na rejsach wędkarskich, ale postawił zbyt dużą budę jak na taką jednostkę. Przy dokładniejszych oględzinach okazało się, że drewniane poszycie jest w niezłym stanie, dlatego zdecydowaliśmy się na kupno całości. 

Robert Smagoń z grupą przyjaciół przeprowadził doraźny remont, przygotował kuter do drogi i z przygodami przeprowadził „Alfreda” do Ustki, gdzie ma zostać przeprowadzona gruntowna przebudowa i renowacja jednostki, która przywróci łodzi dawny wygląd i charakter.

– Nie będziemy z „Alfreda” na siłę robić żaglowca, nie postawimy na nim masztu – zastrzega nowy armator. – Chociaż to piękna, stylowa konstrukcja, klasyczny Colin Archer. Przede wszystkim zdejmiemy nadbudówkę. Naszym celem jest stworzenie stateczku spacerowego pływającego po Motławie w Gdańsku. Tam pływają łódki, które jako tako wyglądają, a mogłyby przecież wyglądać pięknie. Nasz kuter trochę poprawi ten stan rzeczy.

Ekipa ratująca „Alfreda” zgromadziła już część materiałów niezbędnych do przeprowadzenia remontu, ale wciąż potrzebuje funduszy, które pozwolą przeprowadzić przedsięwzięcie do końca. Dlatego kapitan Smagoń zdecydował się na akcję crowdfundingową, czyli zbiórkę pieniędzy za pośrednictwem portalu PolakPotrafi.

– Mam doświadczenie po kilku tego typu akcjach, niezwiązanych z żeglarstwem – wyjaśnia nasz rozmówca. – To pomaga w realizacji celu, a z drugiej strony daje ofiarodawcom możliwość otrzymania od nas czegoś w zamian. Każdy kto wpłaci jakąś kwotę, dostanie prezent. Co to będzie, zależy od wpłaconej kwoty. Mnie najbardziej ucieszyłaby sytuacja, gdybyśmy mieli bardzo wiele wpłat po pięć złotych, bo to stworzyłoby wokół projektu sporą grupę przyjaciół „Alfreda”. Są ludzie, którzy nie mają własnej łódki, a chcieliby się z jakąś utożsamiać. I w przypadku „Baltic Star” i „Bryzy H” wytworzyła się taka społeczność, podobnie może być z „Alfredem”.

A jakie nagrody czekają na darczyńców? Od pocztówki z wizerunkiem „Alfreda”, przez pamiątkowy kubek, rejs donatorów do Sobieszewa albo udział w rajdzie konnym, po całodniowy czarter „Alfreda” ze skipperem. A to tylko część nagród.

Kuter w 2009 roku przeszedł remont. Teraz, poza zdjęciem nadbudówki, trzeba wymienić kilka planek i wręg. Ekipa remontowa potrzebuje 23 600 zł. Za te pieniądze miłośnicy motorowego oldtimera kupią dębinę szkutniczą, sapele (lub inne drewno podobne do mahoniu), modrzew, sklejkę wodoodporną, mocowania, kleje i farby. Chcą zdążyć ze zbiórką do końca roku – tak, żeby „Alfred” jak najszybciej mógł wypłynąć na Motławę.

Akcja „Drugie życie Alfreda”

Profil akcji na Facebooku

Co myślisz o tym artykule?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0

PODZIEL SIĘ OPINIĄ