< Powrót
12
stycznia 2022
Tekst:
Jędrzej Szerle
Zdjęcie:
Jurand Goszczyński
Jurand Goszczyński 12 najważniejszych żeglarskich wydarzeń

Jurand Goszczyński: Spełniłem marzenie życia

8 stycznia Jurand Goszczyński został zwycięzcą regat Setką przez Atlantyk 2021. Żeglarz opowiedział nam o 28 dniach spędzonych samotnie na oceanie, trudach rejsu i najbliższych planach.

– Jak się czuje zwycięzca trzeciej edycji regat Setką przez Atlantyk?

– Jestem szczęśliwy, ale nie ze zwycięstwa, tylko spełnienia życiowego marzenia i zakończenia projektu, który trwał kilka lat. Rywalizacja była mniej ważna – na oceanie nie myślałem o ściganiu się, tylko cieszyłem z pływania i koncentrowałem na ukończeniu regat. Na szczęście każdy z kluczowych elementów jachtu pracował bardzo dobrze. Dawało mi to pewność, że obaj – jacht i ja – damy radę. Setka jest wspaniałą konstrukcją, nawet w trudniejszych pogodowo momentach nie poczułem się zagrożony i udało się dopłynąć bezawaryjnie.

– 28 dni na oceanie szybko panu minęły?

– Do Wigilii, która wypadła kiedy byłem w połowie trasy, strasznie mi się dłużyło. Miałem poczucie, że wciąż oddalam się od lądu i do mety jest bardzo daleko. Kiedy ląd ponownie zaczął się zbliżać, czas przyspieszył i zaczęło się płynąć lepiej.

– Drugi etap regat rozpoczął się na Wyspach Kanaryjskich w wymagających warunkach, które zmusiły Adama Radeckiego i Kubę Dąbrowskiego do wycofania się. A pana wrażenia? 

– Przez pierwszych dwanaście godzin płynąłem osiem węzłów, a w porywach nawet dwanaście. Dla takiej małej łódki to prędkość kosmiczna! Byłem w o tyle lepszej sytuacji od Adama i Kuby, że dłużej pływam na Setce i wiedziałem, że takie warunki nie są dla niej problemem. Gdybym pierwszy raz żeglował, stresowałbym się na pewno. Ale wiedziałem, że łódka da radę, trzeba po prostu płynąć, a pogoda w końcu się uspokoi. I faktycznie, w każdej kolejnej dobie wiało coraz słabiej.

Jurand Goszczyński

Martynika widziana z pokładu „Alczento”.

– Flauty też były?

– Tak i przez nie wyścig rozstrzygnął się w pierwszym tygodniu. Wiedzieliśmy, że flauty nadciągną i dlatego naszym  głównym celem było dopłynąć jak najdalej. Mnie udało się pożeglować na tyle dobrze, że nie miałem wiatru tylko przez jeden dzień. Później, na wysokości Wysp Zielonego Przylądka, było go coraz więcej. W kolejnych dniach warunki były różnorodne, raz silno-, raz słabowiatrowe.

– Najtrudniejsze chwile?

– Przez ostatni tydzień rejsu byłem straszliwie nękany przez szkwały. Wiatru było albo bardzo mało, albo osiągał 35 węzłów. Żegluga wymagała ciągłej zmiany żagli, była bardzo męcząca. Pojawiła się też dodatkowa trudność – sargasy, czyli wodorosty, które zaczepiały się o kil. W momentach, kiedy było ich dużo i przywiał mocniejszy wiatr, albo przyszedł szkwał, łódka bardzo źle się zachowywała – stawiała duży opór, ustawiała się bokiem, a samoster nie działał. Dlatego co pół godziny musiałem stawać pod wiatr, płynąć kawałek na wstecznym, żeby je zrzucić, i potem znów do przodu. Ostatni tydzień żeglugi można więc podsumować jako szkwały i wodorosty. Dużo mil przy przebiegach dobowych straciłem z tego powodu.

– Rekord trasy, wynoszący 22 dni i należący do Lecha Stocha, był nie do pobicia w tych warunkach?

– Nie było takiej możliwości. Lech Stoch płynął po ortodromie, ja z powodu warunków pogodowych nie miałem takiej możliwości.

– Co teraz przed panem?

– Jesteśmy z rodziną w Sainte-Anne na Martynice, wypoczywamy, cieszymy Karaibami i czekamy na Ludka Chovanca, żeby go przywitać na mecie. Szukam też kupca na moją Setkę, ponieważ transport kontenerowy znacznie podrożał i przewiezienie jej przekracza mój budżet.

– Myśli pan już o nowym żeglarskim wyzwaniu?

– Za wcześnie na to. Nie mam wytyczonej dalszej żeglarskiej ścieżki – nie myślę o tym, tylko cieszę się pobytem na lądzie. Ale z czasem na pewno zacznę się zastanawiać.

Jurand Goszczyński, ur. w 1986 roku. Pomorski żeglarz, uczestnik i zwycięzca regat Setką przez Atlantyk 2021 na jachcie „Alczento”. W 2020 roku na tej jednostce, wspólnie z Mariuszem Dymkiem, ustanowili rekordowy czas przepłynięcia trasy Świnoujście – Górki Zachodnie w grupie jachtów do 6,45 metra, który wyniósł 34 godziny i 42 minuty.

Co myślisz o tym artykule?
+1
33
+1
0
+1
2
+1
3
+1
0
+1
0
+1
0