Radek Kowalczyk musiał wycofać się z Mini Transat
Dziś w nocy Radek Kowalczyk po zderzeniu z niezidentyfikowanym obiektem pływającym nadał sygnał wzywania pomocy. Natychmiast została uruchomiona akcja ratunkowa koordynowana przez centrum ratownictwa morskiego w Las Palmas.
Jednocześnie jeden z jachtów asystujących, „Tauranga”, na polecenie organizatorów regat, obrał kurs na pozycję Radka. Płynący najbliżej zawodnik, Sébastien Pébelier, poproszony przez Radka przez UKF, najszybciej znalazł się na miejscu i przez swoje radio pomagał w akcji (radio Radka zostało zalane).
O godzinie 2.11 Kowalczyk był już bezpieczny na pokładzie „Taurangi”, a następnie został przekazany na pokład statku handlowego płynącego do Las Palmas.
Jest cały i zdrowy, kontaktował się z najbliższymi. Według relacji żony Radka, Joanny Kowalczyk, z którą rozmawiał już z pokładu statku, prędkość jachtu w chwili uderzenia wynosiła 11-12 węzłów. W pewnym momencie kadłub uderzył w coś mocno, a do jachtu zaczęła wlewać się woda.
Radek powiadomił najbliżej płynącego zawodnika, Sébastiena Pébelier (Mademoiselle Iodée) o sytuacji przez UKF, bo nie wiedział, jak długo będzie jeszcze mógł korzystać z własnej elektroniki, zanim zaleje ją woda. Nadał sygnał wzywania pomocy.
Dalszą komunikację z jednostkami uczestniczącymi w akcji prowadził Sébastien Pébelier. Nie było konieczności używania tratwy ratunkowej. Radek zabrał ze sobą jedynie torbę ewakuacyjną.